Chłopak był dobry. Naprawdę. Przy
okazji potwierdziły się wszystkie moje przypuszczenia. Hebi miał lotny umysł i
był całkiem bystry, zupełnie jak jego matka. Na dodatek stary lis strzegł go
tak jak podejrzewałem. To z resztą nie dziwne. Dając mu ostrze sprowadził na
niego nie małe kłopoty. Cesarz najchętniej sam osobiście pozbyłby się chłopaka.
Gdyby nie to, że źle wpłynęłoby to na jego reputację, no i resztki sumienia też
nie bardzo mu na to pozwalały. Reputacja, sumienie, dokładnie w tej kolejności.
I owszem, cesarz miał jeszcze jakieś resztki sumienia, mimo tego co o nim
mówiono. Niejednokrotnie zabronił Blackowi jakiegokolwiek kontaktu z Hebim. W
swym zadufaniu sądził nawet, że strażnik wykonuje posłusznie jego rozkaz. Nie
chciałem go wyprowadzać z błędu, bo i poco.
- Mam dla ciebie propozycję – powiedziałem.
Wiedziałem, że Black słucha mnie uważnie. – Tu masz klucz do celi nimfy.
Postaram się też, żeby strażnicy ci za bardzo nie przeszkadzali. Osobiście
naprawdę nic do ciebie nie mam. Kto jak kto, ale twój ukochany mistrz dobrze o
tym wie. Nie jeden raz kryłem jego tyłek, kiedy on krył twój, chłopcze. Cesarz
nie jest wyrozumiałą osobą a ty mu zagrażasz, nawet jeżeli nie pragniesz
władzy. Nasz władca ma niemałe nadzieje, że ta misja cię przerośnie i, że albo
zginiesz, albo da mu to pretekst do pozbycia się ciebie. Ja jednak uwielbiam
patrzeć na wściekłość Abiliona, kiedy donosi się mu o twoich kolejnych
sukcesach. Postaraj się, żeby tym razem był wyjątkowo wściekły – posłałem mu znaczący uśmiech.
- Zgoda – odpowiedział chłopak
zabierając klucze do lochów.
- A Shrik zostaje tu po to, żeby
nikt wam nie przeszkadzał – wskazałem na czającego się w cieniu dajmona. - Jeżeli
spartolicie robotę mnie też może się dostać, a tego bym nie chciał. Muszę
chronić też własny tyłek. A co do Blacka, to sparingi ku uciesze cesarza nie są
w żadnym razie podstawą do oceny naszych umiejętności. Oboje umiemy więcej niż
jesteśmy w stanie się do tego przyznać. Mam szczerą nadzieję, że nigdy nie przyjdzie
nam się co do tego przekonać – Tym razem odszedłem nie zaczepiany przez nikogo.
Oczami tygrysa spoglądałem jeszcze przez chwilę na chłopaka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz