czwartek, 11 lipca 2013

Od Kaelusa


Czym prędzej odeszliśmy od miejsca, w którym przyłapał nas strażnik. Mieliśmy naprawdę sporo szczęścia. Kane nie miał opinii kogoś wyrozumiałego i gotowego od tak wybaczać. A znając jego pozycję i siłę wiedziałem, że mógłby spełnić każdą groźbę. Jak to dobrze, że strażnik i mój ojciec żyli od lat w dobrej komitywie.
- Ale się wplątaliśmy – wymruczałem.
- Zdążyłem się już przyzwyczaić – skwitował Kari. – Tak czy inaczej dziękuję bardzo za oprowadzenie. Powinniśmy już iść.
- Co? Tak szybko? – odezwała się Argo.
- Słyszałaś co mówił strażnik. Musimy się zmywać jeżeli nie chcemy mieć kłopotów.
- Odprowadzę was do bram miasta – zaoferowałem, nie zdążyłem się jednak ruszyć z miejsca, bo usłyszałem wycie, a w następnej chwili zwaliło się na mnie coś futrzanego. Dodam, że cuchnęło mokrym psem.
- Mam cię! – Zawołał Jori ukazując mi swoje uzębienie w szerokim uśmiechu. Miał wywieszony jęzor i merdał ogonem uradowany. W tym momencie miałem ochotę powiedzieć „zły pies, nie wolno skakać!”
- Kael! – pozostała dwójka już pędziła w naszą stronę. Stanęli jak wryci i obrzucili Kariego podejrzliwymi spojrzeniami.
- Czy on cię zaczepia? – zapytał mnie Pieter. To pytanie jakoś dziwnie mi się skojarzyło. BlackBo pomyślał chyba o tym samym co ja, bo ryknął śmiechem.
- No co ty, stary! Przecież wiesz, że Kal lubi bardziej wypukłe na klatce piersiowej.
- Noo, jak ta córka młynarza, ona to miała cy…
- Dość! – przerwałem zanim zagalopowali się za bardzo w obrazowe opisywanie atutów moich byłych. – To są Jori, BlacBo i Pieter – przedstawiłem wilkołaki, które zaczęły stroić dziwne miny. – A to jest Kari i Argo
- Ooo! Mały smok! – rozczulił się Jori.
- Kto tu jest smok? – warknęła drakona.
- I do tego gada! – zaśmiał się Pieter.
- Złoty, trzeba by ugryźć i zobaczyć czy prawdziwy – orzekł Jori poważnym tonem.
- Bo ja cię zaraz ugryzę – Argo zmrużyła oczy patrząc na zarykujące się ze śmiech zwierzołaki.
- Spokojnie moja mała – uspokoiłem ją i podrapałem delikatnie pod brodą. Zamruczała zadowolona. – Oni tylko żartują.
- No tak, to tylko żarty. A i twój tato kazał przekazać, że mu coś z Werrak potrzebne.
- No i masz się po to skoczyć – dokończył BlackBo za Pietera.
Werrak było świątynią uzdrowicieli pomiędzy stolicą, a Utilos, miastem leżącym na zachód stąd.
- Pojedziemy do Werrak? – zapytała drakona spoglądając na Kariego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz