Siedziałem właśnie nad stertą raportów (tak, zaniedbałem papierkową
robotę, nie powiem, że nie celowo), kiedy do mojego biura wparował Eirinn.
Zanim się odezwał wiedziałem, że to coś poważnego. W innym wypadku nigdy by tak
nie wparował bez pukania.
- Panie mój, cesarz wzywa! Jest z nim Hebi – zarwałem się z miejsca i
popędziłem od sali taktycznej. Nigdy nie byłem wierzący, ale idąc tam modliłem
się do wszystkich znanych mi bogów. Modliłem się o to, żeby smarkacz nic nie
przeskrobał i żebyśmy wyszli z tego wszyscy w jednym kawałku.
Moje wejście nie pogłębiło i tak już sporego zamieszania, ani nie
wywołało nagłej ciszy. To był dobry znak. Podszedłem do Normenel, anioł był
teraz w mniej sympatycznym wcielaniu.
- Macie znaleźć Ottawę! Natychmiast! – warczał cesarz. Miałem wielką ochotę powiedzieć "powodzenia".
- Tak się składa, że on też jest w to zamieszany – odezwał się Hebi.
- Co?! – władca wyglądał jakby zaraz miał wybuchnąć. Normenel zmieniała
postać i jako kobieta podeszła do cesarza, położyła mu dłoń na ramieniu i
pokierował nim tak by usiadł na krześle na podwyższeniu. – Macie znaleźć tego drania i rozsmarować go
po dziedzińcu pałacowym. Yrazza też chcę dostać.
- Senator Yrazz ukrywa się poza wyspą – oznajmiła Elemre. – Moi ludzie
właśnie go tropią. Co do pierwszego Strażnika to najprawdopodobniej raporty,
które dostawaliśmy do jakiegoś czasu były fałszywe.
- I nikt się do cholery nie zorientował?
- Nie krzycz na mnie – odpyskowała elfka. Tylko ona mogła zrobić coś
takiego. Cesarz próbował wstać, ale anielica powstrzymała go.
- Kane! Możesz mi wyjaśnić skąd on wie o Wyroczni?
- Nie mam pojęcia, najjaśniejszy panie – odpowiedziałem. Potrafiłem
naprawdę dobrze kłamać. Nawet Normenel zwróciła na to uwagę.
- Mam nadzieję, że mówisz prawdę. W przeciwnym wypadku dołączysz do
Ottawy.
- Czego chcesz za te informacje? – zwrócił się cesarz do Hebiego.
- Dobrze wiesz czego – odpowiedział chłopak.
- Nigdy nie pozwolę ci stanąć przed Wyrocznią! Nigdy nie zasiądziesz na
tronie, cholerny bękarcie! – nawet interwencja anioła nie mogła powstrzymać gniewu
cesarza.
- Chłopaka jest erilu – odezwał się Black.
- Co?! – no teraz to byłem pewien, że stary wybuchnie. – Straże brać go!
Strażnicy nieco zmieszani zaistniałą sytuacją ruszyli w stronę Hebiego. Jednego
z nich zdzieliłem w skroń, drugi zarobił kopniaka w bok. Kiedy stanąłem między
nimi i chłopakiem przystanęli ogłupiali.
- Co ty do cholery wyprawisz, Kane?! – cesarz zgromił mnie wzrokiem.
- Ratuje życie nam wszystkim. Chłopak ma Tyfinga – na moje słowa władca
cofnął się mimowolnie.
- Zabić go… Zabić tego potwora!! – krzyczał jak oszalały. Strażnicy
ruszyli w naszą stronę. Shrik zawarczał i szarpnął się, jednak nie pozwoliłem
mu się ode mnie oddzielić. Byłem całkowicie gotowy na walkę. Black i Hebi
także. Wtem przez uchylone drzwi wleciał golden drakon. Był naprawdę spory.
Zwierz obrzucił nas spojrzeniem. Przez jego grzbiet przechodziła błękitna pręga.
To był jeden ze strażników Wyroczni.
- Nikt tu dziś nie zginie! – głos drakona rozszedł się echem po
pomieszczeniu. – Hebi Kochiruki ma pozostać bezpieczny i stawić ma się przed Jej
obliczem kiedy Ona go wezwie.
- To niedorzeczne! – warknął cesarz.
- Śmiesz kwestionować Jej wolę marna istoto? – zapytał drakon.
- Nie… - wymamrotał stary.
- Hebi Kochiruki. To czym jesteś i czym będziesz nie jest jeszcze pewne. Dlatego
stawiać Ona będzie na twojej drodze ludzi. Oni pokażą ci to kim masz się stać.
Pokażą ci ile można stracić i jak wiele zyskać, czym jest radość, a czym
obowiązek. Kiedy będziesz gotowy Ona przebudzi się i przyjmie cię w swoim domu –
Hebi wydawał się oszołomiony tym co usłyszał.
- Kane – stwór zwrócił się do mnie. – Ty bronić będziesz Hebiego…
- Co?! – zawołaliśmy chórem ja i smarkacz.
- Sądzę, że Black…. – zacząłem.
- Black nie jest dobrym kandydatem. Miłość jest pięknym uczuciem, ale
sprawia, że jest się ślepym. W tobie nie ma ani miłości, ani nienawiści dla
erilu. Dlatego będziesz z nim i przekażesz mu swoją mądrość.
Westchnąłem tylko. Obiecałem sobie, że jak wyjdę z tego cało, to poproszę
Remesa, żeby z miejsca mnie zastrzelił jeżeli znowu wpadnę na genialny pomysł
mieszania się do spraw sukcesji.
- Wyrocznie nie pozwoli by coś stało się erilu lub jego bliskim.
Zapamiętaj to elfie – powiedział smok spoglądając na cesarza. Bestia zniknęła,
a wszyscy zebrani spoglądali po sobie w milczeniu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz