wtorek, 16 lipca 2013

Od Irezaji


Stałam na szczycie klifu wpatrując się w morze. Było dziwnie spokojne. Jak wszystko tutaj. Czułam się tu jak w dziwnym śnie, z którego zaraz będę musiała się obudzić. Wiatr rozwiał mi włosy, zastanawiałam się jak to jest latać. Każdy smok zna to uczucie kiedy szybuje wolny i silny po niebie. Mnie tego pozbawiono. Jazresztą wielu rzeczy.
Zawróciłam do pałacu. Przechodziłam właśnie koło ogrodu gdy zauważyłam Ogiona. Elf wpatrywał się w słońce. Jego jasno oświetlona skóra wyglądała na jeszcze bledszą niż zwykle, a piwne oczy błyszczały. Był niezwykle przystojnym mężczyznom. Gdyby nie promieniujący od niego mrok mogłabym z czystym sumieniem powiedzieć, że jest po prostu piękny. Mimo braku skrzydeł byłam smokiem, istotą, którą fascynowało wszystko co piękne. A Ogion miał jeszcze siłę. Wielką, potężną moc, której zapewne sam przed sobą nie ujawniał.
Mężczyzna spostrzegł, że  stoję i mu się przyglądam.
- Witaj Irezajo. Czy czegoś potrzebujesz? – zdumiewała mnie w nim ta ciągła chęć pomocy.
- Witaj. Nie, niczego mi nie trzeba. Spaceruję tylko. Mogę się przysiąść?
- Oczywiście – Powiedział i zrobił mi miejsce na drewnianej ławie. Siedzieliśmy przez chwilę w milczeniu.
- Jak się czujesz? – przerwał milczenie Ogion.
- Wszystko w porządku. Naprawdę. Nie musisz się mną martwić.
- Mimo wszystko wolałbym, żebyś nie wychodziła nigdzie sama. Demony mają wiele sztuczek.
- Wiesz o demonach dość sporo, prawda?
- Życie na Cziert uczy. Przede wszystkim tego jakie potrafią być demony – w jego oczach pojawiło się coś dziwnego kiedy to mówił. Zawahałam się przed  kolejnym pytaniem.
- Dlaczego demony pozwalały ci żyć na Cziertii? Nie jesteś jednym z nich.
- Nie jestem demonem, ale wcale nie jest mi do nich tak daleko. Kagath uznał, że nie stanowię dla niego większego zagrożenia.
- Kagath…  Dużo o nim wiesz? – Władce demonów bardzo mnie interesował, tym bardziej, że nie potrafiłam sobie przypomnieć, co tak naprawdę stało się podczas naszego ostatniego spotkania.
- Nikt nie wie o nim zbyt wiele. Zdziwiłby się gdyby jego sługi cokolwiek wiedziały – westchnęłam ciężko słysząc jego słowa. Sądziłam, że jeżeli ktokolwiek ma mi o nim coś powiedzieć to właśnie Ogion.
- Nie martw się. Ja i Aeron nie pozwolimy, żeby znowu cię złapał. Znam kilka sposobów jak trzymać go na dystans.
- Dziękuję – odpowiedziałam i zanim zdążył zareagować cmoknęłam go w policzek. Jego skóra była zimna i gładka. Mężczyzna odskoczył ode mnie jakbym go oparzyła.
- Przepraszam – powiedziałam z minką niewiniątka.
- Nie ma za co – wyszeptał i odszedł pospiesznie.
Z krzaków obserwowały mnie żółte ślepia. Niemal słyszałam mentalne groźby i słowa „zostaw go!” , które Sękol powtarzał wciąż w myślach. Nie zwracałam jednak na to uwagi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz