Z zamyślenia wyrwał mnie krzyk.
Czym prędzej popędziłem w tamtym kierunku. Spojrzałem w górę i dostrzegłem
Biancę siedzącą na dachu wieży. Przed nią tuż na krawędzi migotał złoty
kształt. Nie zastanawiając się pofrunąłem w tamtym kierunku. Kari chyba chciał
mnie powstrzymać, ale nie zareagowałem. Nie mogłem pozwolić żeby Argp lub Biance
coś się stało. Tym bardziej, że to wszystko z mojej winy.
- Proszę, chodź tu. Wszystko
będzie dobrze – przekonywała elfka nieco drżącym głosem.
-Zostaw mnie! – usłyszałem wrzask
drakony.
Wylądowałem na dachu obok Biancy.
- Kael? Jak dobrze, że tu jesteś.
Ta mała drakona… zobaczyłam ją tu, na dachu. Chciałam jej pomóc, ale ona nie
pozwala mi się do siebie zbliżyć.
- Dobrze już. Zajmę się tym –
powiedziałem do dziewczyny. Zrobiłem krok w stronę Argo. – Złociutka, proszę. Chodź
do mnie. Wszystko będzie dobrze, obiecuję…
- Nie! Nie będzie. Ona cię zrani,
a wtedy będziesz płakał. Tak jak Kari! Dlaczego musisz lubić ją? Gdybyś lubił
mnie to nie musiałbyś płakać.
- Argo proszę. Przecież wiesz, że
cię lubię. Nie chcę żeby ci się coś stało.
- Ale i tak ją lubisz bardziej! – drakona
zrobiła krok w stronę krawędzi. Nagle jedna z dachówek obsunęła się. Instynktownie rzuciłem
się w stronę drakony. Zdołałem ją chwycić, ale runęliśmy razem w dół. Usłyszałem
histeryczny krzyk Biancy i drugi Kariego. Na całe szczęście skrzydła mnie nie
zawiodły. Wyhamowałem tuż nad ziemią. Usiadłem tuląc Argo. Drokona drżała
i szlochała dziwnie.
- Och, Argo. Czy ty zdajesz sobie
sprawę z tego jak mnie wystraszyłaś? Co ja bym zrobił gdyby coś ci się stało?
- Płakałbyś? – zapytała spoglądając
na mnie.
- Tak. Płakałbym. A to dlatego,
że bardzo cię lubię i gdyby coś stało ci się przeze mnie to bardzo by mnie to
bolało.
- Ale wolisz ją…
- To nie tak – zastanawiałem się
jak wytłumaczyć to drakonie. – Lubię i ciebie, i Biancę. Tylko, że ją trochę
inaczej niż ciebie…
- Bo ona jest kobietą i ci się podoba?
- Tak. A ty Złociutka jesteś moją
przyjaciółką. I nie pozwoliłbym, żeby stałą ci się krzywda – Drakona przytuliła
się do mnie.
- Przepraszam… - wyszeptała.
Podbiegli do nas Kari, Bianca i
Essef. Elfka rzuciła się w moją stronę i objęła mnie.
- Tak bardzo się bałam –
wyszlochała. Niechcący szturchnęła drakonę. Odsunęła się zaraz. –Wybacz, Argo –
przeprosiła pospiesznie.
- Nie ma za co – wymruczała goldena.
- I co ja mam z tobą zrobić, co?!
– Kari podszedł i wziął drakonę na ręce. Ta owinęła się wokół niego i
przytuliła łeb do jego policzka.
Jak to dobrze, że wszystko
szczęśliwie się skończyło. Okazało się, że Essef wszystko już przygotował.
Mogliśmy więc ruszać w drogę powrotną do stolicy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz