wtorek, 23 lipca 2013

od Kariego

Sam nie byłem pewien, o co powinienem zapytać.
- Jak jest jego relacja z tronem cesarskim? - spytałem w końcu.
- Jest nieślubnym synem cesarza. Matka nawiała, jak tylko zaczęły się kłopoty, zostawiając szczeniaka samego. Ostatnio ujawniła się Wyrocznia i...
- ... chce go posadzić na stołku, o ile nic nie wykręci. To już wiem. Nie przyszedłem słuchać po raz setny tego samego. Pytam się, jak stoi sytuacja. Kogo lubi, nie lubi i wice wersa. Chyba jesteś mi w stanie tyle powiedzieć, skoro ponoć tyle czasu go niańczyłeś, jak sam twierdzisz - nie byłem nieprzygotowany do rozmowy. Znałem ten typ osobowości. Gdyby tylko mógł, nie powiedziałby nic ciekawego, a jeszcze ode mnie zażądał wiadomości. Moje zachowanie zszokowało go, nie spodziewał się równego sobie przeciwnika.
- Szybciej będzie, kogo lubi, więc tak zacznę - odpowiedział w końcu, rozważnie dobierając słowa. - Od zawsze przyklejony jest do Blacka, Straż... - nie do kończył, bo machnąłem ręką w ponaglającym geście. - ta... widzę, że mamy tu pana dowiedzonego. No cóż, jak mówiłem, lubi się z Blackiem, powiedziałbym nawet, że traktuje go jak ojca. Poza tym coś na wzór rodzinnych więzów ma z Oserią. Dosyć dobrze dogaduje się z Normenel, a tak, to resztę by najchętniej spalił na stosie, zwłaszcza cesarzową i jej szczyla. Acha, jest razem ze swoim przydupasem, dosłownie mówiąc. I o ile się nie mylę, to cesarz mu dał służącego, ale tu jeszcze szczegółów nie znam. A jego lubi większość poza szanowną trójcą nieświętą.
- A senatorówna? - uśmiechnąłem się, gdy wywołałem po raz kolejny zdumienie strażnika.
- Ireazaja skacze dookoła niego jak kangurek. Gdybym wierzył jeszcze w miłość, to powiedziałbym, że to to.
- A on? -dopytałem. nie lubiłem wyciągać każdego najmniejszego szczegółu po kolei.
- A on ją toleruje. Jak już wspomniałem, ma już łóżko zajęte - westchnąłem na dość pejoratywną odpowiedź. - A co, chcesz się z małą zabawić?
- Oczywiście, że nie. Mnie dzieci nie interesują - prychnąłem. - Ale jest z nią ktoś, kto mi wisi przysługę. I mam zamiar to wykorzystać w razie potrzeby.
- Jak mniemam, nie dowiem się, któż to taki - dajmon uśmiechnął się, mając nadzieję na informację.
- Dobrze mniemasz. Gdybyś miał na prawdę wiernych informatorów, nie miałbyś problemów z informacją. No, ale coż. Na razie tyle mi wystarczy, idę zobaczyć, czy się coś wydarzy - wstałem i już miałem wyjść, gdy zatrzymałem się przy drzwiach i obróciłem. - A tak w ogóle, to fajny wzorek - na milimetry uniknąłem uderzenia jakimś ciężkim przedmiotem. Nawet nie wiem, co to było, bo już zdążyłem zamknąć za sobą drzwi. Trochę współczułem anielicy, że została w środku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz