Siedziałam nadal w swoim pokoju. Nie mogłam znieść tego co
powiedział mi Aeron, jak on mógł tak nisko mnie cenić? Jak mógł pomyśleć o mnie
jako o... Nie mogłam nawet znaleźć odpowiednich słów.
Poczułam coś wilgotnego na policzku. Otarłam pospiesznie
łzę. Nie cierpiałam płakać.
Odwróciłam się pospiesznie kiedy usłyszałam cichuteńkie
skrobanie. Odsunęłam się na róg łóżka gotowa w każdej chwili biec ku drzwiom.
Do pokoju wszedł Aeron. Moja złość na niego znów wezbrała.
- Mówiłam, żebyś się wynosił - syknęłam.
- Nie... Najpierw muszę ci coś powiedzieć.
- Nie chcę słuchać niczego co masz do powiedzenia –
warknęłam kiedy zbliżył się do mnie.
- Irezajo...
- Wynoś się, albo postaram się, żeby cię stąd wywlekli –
zagroziłam. W jego oczach pojawiło się coś dziwnego i zanim zdążyłam zareagować
chwycił mnie i zaczął całować. Byłam oburzona. Jak on śmiał dotknąć mnie w ten
sposób? Chciałem go uderzyć, ale on tylko mocniej mnie do siebie przyciągnął
krępując mi ruchy. Szamotałam się jeszcze przez chwilę w jego ramionach, ale
czułam, że mój opór słabnie. Z każdym jego ruchem, z każdym pocałunkiem coraz
bardziej mu się poddawałam. Kiedy oderwał się wreszcie ode mnie nie pamiętałam za co byłam na niego taka wściekła.
Spoglądał na mnie z mieszaniną strachu, niedowierzania i triumfu. Triumf w jego
oczach bardzo mi się spodobał. Zanim zdałam sobie sprawę z tego co robię
zarzuciłam mu ręce na szyję i pocałowałam go. Pół smok przyjął to z
nieukrywanym zadowoleniem. Warknął gardłowo i przyciągnął mnie mocniej do
siebie. Jego zdecydowanie zaskoczyło mnie, ale bardzo pozytywnie.
Było mi tak dobrze w jego ramionach, ale on puścił mnie i odsunął się o krok. Byłam zawiedziona, a nagłą pustka skrwawiła, że zachciałam tupać i złorzeczyć jak mała dziewczynka, której zabrano zabawkę. Wiedziałam jednak, że to najlepsze wyjście. Nie mogliśmy za bardzo się zagalopować. Byłam dziewczyną z wyższych sfer, na dodatek smoki były bardzo konserwatywne i tradycje były dla większości niemal święte. Wymagało się więc ode mnie, że pozostanę czysta do dnia ślubu. I tak właśnie było. Owszem często zdarzało mi się flirtować, a nawet pozwalałam sobie na pieszczoty, ale nigdy, żaden mężczyzna nie widział mnie jeszcze całkowicie nagiej, nie mówiąc już o tym, żeby doszło do czegoś bardziej intymnego.
Westchnęłam ciężko i usiadłam. Aeron usiadł obok mnie.
- Chciałeś mi coś powiedzieć, o ile dobrze pamiętam... - zaczęłam.
- Cóż owszem. Chciałem wyznać ci miłość...
- Miłość... - zapytałam spoglądając na niego. Nie wiem dlaczego, ale nigdy nie przeszło mi przez myśl, że Aeron mógłby mnie kochać. Owszem, wiedziałam, że mnie lubił i że byłby w stanie poświęcić dla mnie bardzo wiele, ale miłość?
- Kocham cię Irezajo. Odkąd cię pierwszy raz zobaczyłem.
- Dlaczego mi tego nie powiedziałeś?
- A jak myślisz? Ty córka senatora i ja zwykły strażnik, którego zwerbowano w podrzędnej wiosze.
- Aeron... ja... - nie wiedziałam co mam mu powiedzieć. Z jednaj strony nie chciałam go ranić,a z drugiej wiedziałam, że to nie może się udać.
- Wiem. Nie musisz nic mówić. Póki co mogę ci od czasu do czasu dać gorącego całusa, jeżeli oczywiście będziesz chciała - zaśmiał się próbując zamaskować smutek.Odwzajemniłam uśmiech.
- O ile całus nie będzie jeden i będzie bardzo gorący - dodałam i oparłam się o jego ramię.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz