Hebi przyszedł do mnie w
towarzystwie demona. Moja dusze, źle reagowała na jego obecność, ale
powstrzymywałem to jak tylko mogłem.
- Orobas... zaproponował inne
rozwiązanie – odezwał się Hebi, dość niepewnie.
- Jakie? – zapytałem, choć podejrzewałam
w czym rzecz.
- Mogę zatrzymać dajmona przy
Hebim. Tego najwyraźniej chłopak chce. Zmienię więc Kane’a w demona pod swoją
komendą. Sposób jest w stu procentach pewny. Kane będzie żył, a Hebi będzie
bezpieczny – wyjaśnił Orobas.
- Hebi, czy ty naprawdę rozważasz
taką możliwość? – nie mogłem uwierzyć, że chłopak byłby zdolny do czegoś
takiego.
- Ja... nie wiem. Ta opcja wydaje
się... bezpieczna.
- Dla ciebie owszem. Ale co do
Kane’a... – westchnąłem i pokręciłem głową. – Czy wiesz, że demon stworzony w
ten sposób nie posiada wolnej woli?
- Jak to? – zapytał Hebi. Demon
natomiast przyjrzał mi się uważnie jakby oceniając ile tak naprawdę wiem na
temat jego rodzaju. Najwyraźniej nie sądził, że wiem aż tyle.
- To bzdury... – odezwał się
Orobas. – Kane będzie zachowywał się tak jak do tej pory. Poza tym nie straci
na użyteczności, a być może będzie lepszym narzędziem niż wcześniej.
- Narzędziem... Dlaczego mnie to
słowo w twoich ustach nie dziwi. Posłuchaj Hebi. Jeżeli ktoś zostanie zmieniony
w demona wbrew swojej woli, to jego wola zostaje bezpowrotnie złamana. Taka
osoba tak na prawdę nie myśli samodzielnie. Pan może wydać rozkaz „zachowuj się
jak za życia” i to właśnie będzie dana osoba robić. Wszystko jednak będzie
opierało się na zasadzie „Znajdź we wspomnieniach podobną sytuację i zachowaj
się w taki sam sposób jak wtedy”. Lepiej będzie moim zdaniem pozwolić mu umrzeć
w spokoju i wolnemu niż zmienić, go w coś takiego.
Hebi był zszokowany moimi
słowami.
- Ale przecież demony mają wolną
wolę... Demony z Cziert działają samodzielnie...– powiedział. Najwyraźniej
zastanawiał się czy wierzyć mi czy demonowi.
- Owszem, te, które chciały
powrócić. One użyły do tego własnej świadomości i woli. Same zmieniły swoje
dusze. Nawet Kagath nie robi czegoś takiego od tak. A to za sprawą tego, że
takie „narzędzia” nie są zbyt przydatne na dłuższą metę. Owszem łatwo je kontrolować
i to nawet będąc daleko, ale niestety nie wszystkie sytuacje da sie
przewidzieć... – demon mierzył mnie
wzrokiem wyraźnie niezadowolony. – Decyzja należy do ciebie Hebi. Ja
przedstawiłem ci swoją opinię. Będę w ogrodzie gdybyś mnie szukał.
Wyszedłem z pomieszczenia.
- Spokojnie Małpo, bo zaraz
wybuchniesz. Z daleka czuć, że masz w sobie takie kłębowisko mocy, że ledwo się
trzymasz – zdziwiła mnie nutka troski w głosie Sękola. Czyżby jednak czasami pojawiało
się w nim echo uczuć? Trudno to było stwierdzić.
Udałem się do ogrodu, by poczekać
na reakcję Hebiego. Sękol umiejscowił się na drzewie i obserwował wszystko jak
gargulec.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz