piątek, 2 sierpnia 2013

Od Ogiona

Hebi przyszedł do mnie w towarzystwie demona. Moja dusze, źle reagowała na jego obecność, ale powstrzymywałem to jak tylko mogłem.
- Orobas... zaproponował inne rozwiązanie – odezwał się Hebi, dość niepewnie.
- Jakie? – zapytałem, choć podejrzewałam w czym rzecz.
- Mogę zatrzymać dajmona przy Hebim. Tego najwyraźniej chłopak chce. Zmienię więc Kane’a w demona pod swoją komendą. Sposób jest w stu procentach pewny. Kane będzie żył, a Hebi będzie bezpieczny – wyjaśnił Orobas.
- Hebi, czy ty naprawdę rozważasz taką możliwość? – nie mogłem uwierzyć, że chłopak byłby zdolny do czegoś takiego.
- Ja... nie wiem. Ta opcja wydaje się... bezpieczna.
- Dla ciebie owszem. Ale co do Kane’a... – westchnąłem i pokręciłem głową. – Czy wiesz, że demon stworzony w ten sposób nie posiada wolnej woli?
- Jak to? – zapytał Hebi. Demon natomiast przyjrzał mi się uważnie jakby oceniając ile tak naprawdę wiem na temat jego rodzaju. Najwyraźniej nie sądził, że wiem aż tyle.
- To bzdury... – odezwał się Orobas. – Kane będzie zachowywał się tak jak do tej pory. Poza tym nie straci na użyteczności, a być może będzie lepszym narzędziem niż wcześniej.
- Narzędziem... Dlaczego mnie to słowo w twoich ustach nie dziwi. Posłuchaj Hebi. Jeżeli ktoś zostanie zmieniony w demona wbrew swojej woli, to jego wola zostaje bezpowrotnie złamana. Taka osoba tak na prawdę nie myśli samodzielnie. Pan może wydać rozkaz „zachowuj się jak za życia” i to właśnie będzie dana osoba robić. Wszystko jednak będzie opierało się na zasadzie „Znajdź we wspomnieniach podobną sytuację i zachowaj się w taki sam sposób jak wtedy”. Lepiej będzie moim zdaniem pozwolić mu umrzeć w spokoju i wolnemu niż zmienić, go w coś takiego.
Hebi był zszokowany moimi słowami.
- Ale przecież demony mają wolną wolę... Demony z Cziert działają samodzielnie...– powiedział. Najwyraźniej zastanawiał się czy wierzyć mi czy demonowi.
- Owszem, te, które chciały powrócić. One użyły do tego własnej świadomości i woli. Same zmieniły swoje dusze. Nawet Kagath nie robi czegoś takiego od tak. A to za sprawą tego, że takie „narzędzia” nie są zbyt przydatne na dłuższą metę. Owszem łatwo je kontrolować i to nawet będąc daleko, ale niestety nie wszystkie sytuacje da sie przewidzieć...  – demon mierzył mnie wzrokiem wyraźnie niezadowolony. – Decyzja należy do ciebie Hebi. Ja przedstawiłem ci swoją opinię. Będę w ogrodzie gdybyś mnie szukał.
Wyszedłem z pomieszczenia.
- Spokojnie Małpo, bo zaraz wybuchniesz. Z daleka czuć, że masz w sobie takie kłębowisko mocy, że ledwo się trzymasz – zdziwiła mnie nutka troski w głosie Sękola. Czyżby jednak czasami pojawiało się w nim echo uczuć? Trudno to było stwierdzić.
Udałem się do ogrodu, by poczekać na reakcję Hebiego. Sękol umiejscowił się na drzewie i obserwował wszystko jak gargulec.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz