wtorek, 27 sierpnia 2013

Od Kane'a


Siedziałem właśnie z Catranem, jednym z ogarów, gdy do biura ktoś wszedł. Właśnie przeglądałem dość ważne papiery dotyczące działań senatora jaszczura, który wreszcie wyściubił nos z ukrycie więc nie zwróciłem na to większej uwagi. 
- Kane – usłyszałem głos Hebiego. - Oddaję, co twoje.
- Jasne, jas... – uniosłem nos znad papierów i zdębiałem. - Coś się stało, o czym powinienem wiedzieć? – spytałem po chwili.
- Nie, a powinno? – to pytanie mnie rozwaliło. Chłopak wygląda jakby natarł się miksturą na porost włosów od szalonego naukowca i się mnie pyta o co chodzi. 
- No... twoje włosy są... – nie dokończyłem. 
- A, to. Nic, o co bym się martwił. 
- A, no ok. Zmiana fryzury, taki mały drobiazg – zakpiłem. W chłopaku zmieniło się też coś jeszcze. Był spokojniejszy dużo spokojniejszy. To dobrze, bo jego smoczy lowelas miał się zjawić jutro rano. 
Przywołałem Shrika do siebie. 
- Catran, możesz odejść. Jak będę cię potrzebował to zawołam. 
- Oczywiście panie mój – jaszczurołak skłonił się i wyszedł. 
- No dobra młody, to co to się stało, że jesteś w tak dobrym humorze? Pogadałeś wreszcie ze swoją kochanicą?
- Ona nie jest... – urwał. – Nie. Nie rozmawiałem... 
- Oj młody, młody... – pokręciłem głową. 
Przerwało nam pukanie do drzwi. 
- Wejść! – warknąłem. 
- Panie, Abilion czeka pod salą treningową, później Normenel chce się z panem widzieć w pańskich kwaterach. – oznajmił Remes. 
- Ta... ten cholerny gówniarz... – miałem tak ogromną ochotę widzieć blond debila, że niemal skakałem z radości. Najlepiej byłoby skoczyć z mostu, ze śmiechem, że już nie będę musiał oglądać tego jego wrednego pyska. Wtedy wpadłem na ciekawy pomysł. – Hej młody, a może chcesz iść ze mną i sprać blond debila? 
- To nie za dobry pomysł... – skwitował Hebi. 
- Daj spokój. Jestem oficjalnie jego trenerem i w sali treningowej mogę robić z nim co chcę. Z ustalaniem mu przeciwników włącznie... – uśmiechnąłem się do chłopaka jadowicie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz