czwartek, 29 sierpnia 2013

Od Kaela

Stan dziewczynki był ciężki, bardzo. Aż nazbyt wyraźnie czułem demoniczne zepsucie krążące w jej krwi. Musiałem jednak spróbować jej pomóc.
- Trzeba ją przenieść. Potrzebuję wanny i ciepłej wody z ziołami: rumiankiem, słonecznym zielem i kwiatem duszy - oznajmiłem.
- Już się robi... - zawołała niewidoma dziewczyna. Po kilku minutach poczułem aromatyczny zapach ziół.
- Ogionie połóż małą w wannie - poprosiłem. Kidy to zrobił dokładnie zmoczyłem ciało dziewczynki naparem z ziół
- Ciepłe... i cuchnie... - podsumowała mała. Uśmiechnąłem się do niej.
- Teraz się troszkę zdrzemniesz.. dobrze? - zapytałem.
- Tak.. Jestem zmęczona... - wyszeptała. Zaklęciem pozbawiłem ja świadomości.
           - Ogionie. Wejdź w jej umysł i pilnuj go. To co chcę zrobić sprawi jej wiele bólu, a to może zniszczyć jej umysł.
            - Dobrze - nekromanta wysłał fragment duszy do ciała dziewczynki.
Położyłem dłonie do czoła i piersi dziecka. Skoncentrowałem się i przelałem swoje światło do jej ciała. Dziewczynka wrzasnęła przeraźliwie i próbowała się wyrwać, mimo, że była nieprzytomna. Ogion trzymał ją jednak mocno, a jego połączenia z nią uspokajało ją nieco. Bardzo powoli rozprzestrzeniałem światło po jej organizmie wypychając spaczenie. Na ciele dziewczynki zaczęły pojawiać się drobne rany, z których sączył się czarny, gęsty płyn.
Nie wiem jak długo to trwało, ale w końcu krew dziewczynki była czysta. A ja wykończony. Opadłem na ziemię z głuchym jękiem. Wszystko mnie bolało, w głowie mi się kręciło. Miałem tylko nadzieję, że organizm dziewczynki zacznie sie regenerować.
Kiedy Gabriela i Ogion przenosili dziewczynkę do jej łóżka ja starałem się zachować przytomność, na nic. Moja ciężka głowa pospieszyła na spotkanie podłodze.

Obudziłem się we własnym łóżku.
- Trzeba mu powiedzieć... - stwierdził ktoś szeptem.
- Widzisz w jakim jest stanie! Nie wolno go budzić, poza tym.. nie wiesz jaki on jest do niego przywiązany...
- To co niby chcesz zrobić?
- Co się dzieje? - zapytałem i próbowałem się podnieść. Świat wykonał kilka piruetów dając mi do zrozumienia, że poruszania się to nie najlepszy pomysł.
            - Kael... - to była Bianca. Podbiegła do mnie i objęła mnie.
- Żyję, chyba... - wyszeptałem. - O czym rozmawiałyście?
- O...  niczym... - powiedziała Bianca. Na jej słowa odpowiedziało karcące warknięcie jej kuzynki.
- No to ja mu powiem... - warknęła. - Kari zniknął - usłyszałem.
- Co? Jak to? - uniosłem się gwałtownie mimo tego, że moje ciało zaprotestowało.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz