poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Od Kane'a

Ogion poszedł prosto do rezydencji. Ja natomiast wybrałem się jeszcze na mały spacer po ogrodzie. Idąc cichymi alejkami poczułem coś dziwnego. Dziwne zawirowanie gdzieś niedaleko, od którego włosy na karku mi się zjeżyły. Demon. Ruszyłem szybkim, cichym krokiem w tamtym kierunku. Zobaczyłem Kariego, a kawałek przed nim stała kobieta. Piękna i mroczna. To od niej pochodziło to złowrogie pulsowanie, które wyczułem.
- Co się tu dzieje!?- warknąłem, chociaż nie bardzo mi zależało na wyjaśnieniach. Kari spojrzał na mnie zaskoczony. Dziewczyna również spojrzała w moją stronę. Na jej twarzy zaskoczenie mieszało się z zadowoleniem.
- Kane..? A jednak to prawda. Jesteś teraz jednym z nas... – zaczęła i zrobiła krok w moją stronę, jakby zadowolona, że mnie widzi. Nie pozwoliłem jej skończyć. Demon, który znalazł się tak blisko pałacu, to martwy demon. Skoczyłem w jej stronę. Dziewczyna uchyliła się cudem. Następnego ciosu jednak nie uniknęła zdzieliłem ją w tę jej piękną buźkę i wyjąłem sztylet. Odskoczyła, ale zachwiała się przy tym. Dorwanie jej nie sprawiło mi problemu. Ostrze sztyletu śmignęła w jej stronę. Właśnie miałem odciąć potworzycy łeb, gdy usłyszałem wrzask półdemona.
- Nie rób tego! – Kari skoczył w naszą stronę. Ułamek sekundy nieuwagi i demonica zdołała uciec w mrok. Złapałem mężczyznę za kołnierz i potrząsnąłem nim gwałtownie.
- A tobie co odpieprza?!
- Puść mnie... – zażądał, w odpowiedzi tylko wzmocniłem uścisk.
- Normenel ci ufa i tylko dlatego pozwalam ci się tu kręcić, ale jeżeli jeszcze raz zobaczę, że sprowadzasz tu kurwy Kagatha, to osobiście upieprzę ci łeb i wyślę temu maniakowi wraz z bombą.
Puściłem Kariego. Ten odsunął się poprawiając ubranie i próbując uspokoić swoją budzącą się, demoniczną aurę.
- Weź sobie do serca moje ostrzeżenie, bo w przeciwnym razie nakarmię nim Shrika! – demoniczna aura dziewczyny zniknęła. Wściekły i czujny poszedłem w stronę swoich kwater.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz