wtorek, 27 sierpnia 2013

Od Irezaji

Siedziałam w swoim pokoju, w rezydencji Kane’a. Wciąż byłam zagubiona i roztrzęsiona. Mimo to czułam się odrobinę lepiej.
Usłyszałam pukanie.
- Proszę...
Do pokoju wszedł Aeron. Nie miałam za bardzo ochoty, a raczej odwagi, się z nim widzieć. Ale cóż. Wzięłam głęboki wdech i uśmiechnęłam się lekko. Lata gry dworskiej bardzo się przydają.
- Czy coś się stało? – zapytał siadając obok mnie. – Jesteś ostatnio dość nieobecna...
- To nic takiego – posłałam mu coś co powinno być ciepłym uśmiechem. Nie wiem na ile dał się nabrać.  
- Gdyby cos się działo... powiedziałbyś mi, prawda? – zapytał i położył mi dłoń na policzku.
- Może...  – wyszeptałam i pocałowałam go. Nie było lepszego sposobu, żeby skutecznie rozproszyć jego uwagę i skończyć te niewygodną rozmowę. Nie chciałam ani go okłamywać, ani mówić mu prawdy. Aeron i tak był wystarczająco zazdrosny o Hebiego.
Chłopak uśmiechnął się do mnie i przyciągnął mnie mocniej do siebie. Jego pocałunki i ciepłe dłonie pozwoliły mi choć na chwilę o wszystkim zapomnieć. Kiedy już zaczęło mi sie robić naprawdę przyjemnie półelf odsunął się ode mnie. No tak.
Westchnęłam ciężko. Policzki mnie piekły, oddech miałam przyspieszony.
- Gorąco mi... – wyszeptałam.
- Nie tylko tobie – uśmiechnął się. Na całe szczęście rozmowa o moim samopoczuciu odeszła w niepamięć.
Znów pukanie. Aeron wstał pospiesznie i odsunął się. Ja natomiast narzuciłam na siebie szybkie zaklęci iluzji, żeby ukryć rumieńce.
- Proszę... – powiedziałam. To była Gizelle.
- Przyszedł posłaniec do panienki – oznajmiła.
- Już idę – wstałam i poszłam za służącą. Nieopodal wejścia stał jakiś mężczyzna, wydawał mi się znajomy.
- Witam panienkę Irezaję – posłaniec skłonił się, ale było w nim coś kpiącego.
- Podobno masz dla mnie wiadomość.... – postąpiłam krok w jego kierunku. Wtedy skoczył w moją stronę. Owiała nas ciężka chmura. Widziałam zaskoczoną twarz nimfy i strażników Kane’a, którzy skoczyli w moją stronę. Za późno. Porwał mnie zimny wir.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz